,,Kiedy to usłyszałam, przytuliłam go, wiem jak to jest wiedzieć, że musisz się pożegnać ze swoim przyjacielem.- Dziękuje ci - wyszeptał.- Nie ma za co, ty mnie zawsze wspierasz w trudnych chwilach, to i ja też muszę."
Gdy usłyszał moje słowa, przytulił mnie jeszcze mocniej.Bardzo dużo w życiu przeszedł.
Niedawno zmarł jego brat, z którym był bardzo związany. Postanowiłam z nim zostać i spróbować chociaż trochę wesprzeć go w tej ciężkiej dla niego sytuacji.Wysłałam mamie smsa, że zostaję u Nathaniela na noc.
Do jakiejś trzeciej w nocy czuwaliśmy nad Piorunem, ale sen nas prze-wziął i usnęliśmy.Kiedy się obudziłam, byliśmy przykryci bardzo ciepłym kocem, w nocy najwyraźniej któryś z rodziców Nathaniela tu był, i nas nim przykrył. Poszłam zobaczyć co z Piorunem i doznałam szoku. Piorun wstał ! zaczęłam tak głośno krzyczeć że obudziłam Nathaniela. Kiedy zobaczył Pioruna, ogarnęła go Euforia.
Pędem pobiegł po swoich rodziców, bo był ciekawy ich reakcji. Z chwilą kiedy weszli do stajni bardzo się zdziwili. - Dzwoń do Weterynarza ! - krzyknął Nathaniel do ojca. - Weterynarz pewnie jeszcze śpi, wy też powinniście, chodźcie do domu. - Wtrąciła się matka Nathaniela. Jego mama miała rację, bo na dworze jeszcze panował półmrok. Ani Nathaniel, ani ja nie mieliśmy ochoty spać, więc poszliśmy do domu tylko po kanapki. - Wiesz, dziękuje Ci za to, że ze mną zostałaś. - Mogę się z tobą założyć, że ty na moim miejscu zrobiłbyś to samo - odpowiedziałam uśmiechem. Około godziny ósmej Tata Nathaniela zadzwonił po weterynarza. Gdy ten przyjechał, zdziwił się, bo bardzo rzadko takie przypadki się zdarzają. Powiedział nam, że wszystko jest w porządku, ale żeby miał odpoczynek przez najbliższe dwa miesiące.
Kiedy weterynarz odjechał, z Nathanielem postanowiliśmy wybrać się na przejażdżkę konną.
Na początku poszliśmy do siodlarni po wszystkie potrzebne sprzęty do jazdy.
Później poszliśmy wybrać konie. Nathaniel wybrał kasztanowatego wałacha o pięknych oczach zwany Szafirem. Gdy do niego podszedł zarżał cicho z radości i wystawił pysk do pogłaskania.
Jak się masz dzisiaj, co ? - spytał spokojnym głosem. Koń cofnął się łagodnie od bramki, żeby Nathaniel mógł wejść z ekwipunkiem. Ja wybrałam sobie sobie wysoką, ciemno gniadą klacz zwaną Elita.
Witaj piękna - odezwałam się do klaczy po dojściu do jej boksu. Kiedy weszłam do boksu, pierwsze co zrobiłam to rzuciłam na nią siodło i dopięłam popręg. Zaraz po tym założyłam uzdę. Następnie, wyjęłam z kieszeni kopystkę i usunęłam resztki brudu spod kopyt klaczki. Usłyszałam, że Nathaniel wyprowadza swojego konia, więc dopiełam popręg i byliśmy już gotowi.Wyszliśmy z końmi przed stajnię, i tam na nie wsiadliśmy. Postanowiliśmy, że pojedziemy do lasu.
Tego ranka w lesie panował spokój, jak gdyby samo życie zostało w próżni. Nie odzywał się żaden ptak, ani żadne inne zwierze. Powolnym kłusem jechaliśmy sobie dobrze znaną ścieżką. Nathaniel jechał pierwszy. Nagle zza drzew wyskoczył duży lis, który przestraszył nasze konie. Popędziły cwałem w stronę ulicy i nie dało się ich zatrzymać. Na domiar złego zauważyłam ciężarówkę która była niedaleko ulicy na którą popędziły nasze konie. Nim zauważyłam byliśmy już na ulicy i ogromna ciężarówka kierowała się prosto na nas.
_____________________________________________________________
Koniec II rozdziału, akcja się trochę rozkręciła. Następny rozdział będzie wtedy kiedy pod tym postem będą 3+ komentarze. Ten rozdział chciałabym zadedykować Sandrze Szyszce.
BARDZO ciekawy rozdział jest już akcja :P :3
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na następny rozdział *o*
Dziękuje :D
UsuńO boziu, wstawiaj szybko 3 rozdział! ;*
OdpowiedzUsuńJa też piszę FF o Jasiu i serdecznie zapraszam: www.oryginalnadziewczyna.blogspot.com
Dziewczyno jesteś NIESAMOWITA !! ♡ Czekam na następny ! :*
OdpowiedzUsuń