,,
Nagle zza drzew wyskoczył duży lis, który przestraszył nasze konie.
Popędziły cwałem w stronę ulicy i nie dało się ich zatrzymać. Na domiar
złego zauważyłam ciężarówkę która była niedaleko ulicy na którą
popędziły nasze konie. Nim zauważyłam byliśmy już na ulicy i ogromna
ciężarówka kierowała się prosto na nas. "
Obudziłam się w szpitalu. Widziałam jak rodzice rozmawiają z lekarzem.
Cholera, pamiętam tylko tą ogromną ciężarówkę i dzikie rżenie naszych
koni. Poczułam mocny ból mojej nogi, była cała sina i nie mogłam nią
ruszać. Ale to mnie w ogóle nie obchodziło. Trapiła mnie myśl -Co się
tam stało ? Czy Nathaniel jeszcze żyje ? Po około 5 minutach rodzice
weszli do sali z nie zbyt zadowolonym wyrazem twarzy. - Co z Nathanielem
? - zapytałam, oczekując tylko jednej odpowiedzi. Boże, jak jemu coś
się stało, nie wybaczyłabym tego sobie. - Przykro mi kochanie, nie żyje.
Zmarł w wyniku obrażeń zewnętrznych. - rzekła smutna mama. - Ale, ale
jak to ? - kiedy usłyszałam słowa swojej mamy łzy automatycznie spłynęły
mi po policzkach. - Lekarz nam powiedział, że musisz mieć operację na
swoją nogę, ale czy możesz nam powiedzieć co się tam stało ? -spytała.
Jednak ja nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. - Pamiętaj córeczko,
my zawsze będziemy z tobą, wiemy jak się teraz czujesz, jak będziesz
chciała porozmawiać, mów - Wtrącił się tata. - Nie ! Wy nie wiecie jak
się czuję,zmarła jedna z najważniejszych osób w moim życiu ! -
krzyknęłam. Włożyłam twarz w poduszkę, przy czym głośno szlochając.
Czułam się rozdarta, nie wiedziałam jak ja sobie bez niego poradzę,
kochałam go.
Życie straciło sens. Nagle wparowała do mnie pielęgniarka, szykując
mnie na operację. My
Wisiało mi to, ale zastanawiała mnie jedna rzecz, co z naszymi końmi ?
Czy kiedykolwiek będę mogła kontynuować swoją pasję ? Gdzie aktualnie
jest ten kierowca ciężarówki ?
Operacja trwała z jakieś 2 godziny. Kiedy wracałam z sali operacyjnej
ujrzałam szlochającą mamę.
Kiedy dotarłam do swojego pokoju, w trybie natychmiastowym weszła do
niego mama pytając mnie jak operacja. - Córeczko, wszystko będzie
dobrze, Kocham Cię - kiedy to powiedziała, przytuliła mnie.
- Ile tu jeszcze będę musiała siedzieć ? - rzekłam z obojętnością. Nie
miałam ochoty z nikim gadać. Nikt nie wie jak się czułam. Mama, widząc
jak się czuje, zostawiła mnie w pokoju. Lekarz przyszedł mnie
poinformować, że przez dłuższy czas muszę jeździć na wózku inwalidzkim i
że muszę nie przemęczać nogi. - Gratuluję idiotko ! Gdyby nie ten
wypad, wszystko byłoby tak jak zawsze. - powiedziałam do siebie w
myślach. Obwiniałam się za jego śmierć, za to wszystko co się stało. Po
około 3 godzinach Mama weszła do mojego pokoju, z rosołem. - Nie jestem
głodna- rzekłam z obojętnością. - Nic dzisiaj nie jadłaś, musisz to
zjeść. - Nie zasługuję na jedzenie, za to co zrobiłam, zdechnę z głodu,
na to tylko zasługuję. - Dziecko błagam Cię, to nie jest twoja wina,
zjedz to proszę- powiedziała zmartwiona mama, po czym usiadła na moim
łóżku. - Dzwonił weterynarz, koń Nathaniela niestety zmarł, a twój jest bardzo poraniony i prawdopodobnie trzeba będzie go uśpić. - powiedziała mama. - Możesz iść i zostawić mnie w samą ? - odparłam.
Z perspektywy mamy :
Biedna Nathalie, dosyć, że jej chłopak zmarł, to jeszcze spędzi tyle czasu na wózku inwalidzkim.
Wpatrywałam się w nią, zagubioną, nie wiedzącą co zrobić. To okropne uczucie widzieć że twoje dziecko cierpi, ale ty nie możesz nic z tym zrobić. Nagle Jack podszedł do mnie - Słuchaj, musimy poważnie porozmawiać, nie będę obijał w bawełnę... bo ja bo ja...... - jaknął się
Bo ty co ? - Zapytałam zniecierpliwiona.
_________________________________________________________________
Koniec 3 rozdziału, wybaczcie że tak dawno nic nie dodałam po prostu brakło mi czasu i weny. Dziękuje za wszystkie komentarze. Rozdziały będę dodawać regularnie co 2-3 dni.
środa, 18 marca 2015
wtorek, 3 marca 2015
II rozdział
,,Kiedy to usłyszałam, przytuliłam go, wiem jak to jest wiedzieć, że musisz się pożegnać ze swoim przyjacielem.- Dziękuje ci - wyszeptał.- Nie ma za co, ty mnie zawsze wspierasz w trudnych chwilach, to i ja też muszę."
Gdy usłyszał moje słowa, przytulił mnie jeszcze mocniej.Bardzo dużo w życiu przeszedł.
Niedawno zmarł jego brat, z którym był bardzo związany. Postanowiłam z nim zostać i spróbować chociaż trochę wesprzeć go w tej ciężkiej dla niego sytuacji.Wysłałam mamie smsa, że zostaję u Nathaniela na noc.
Do jakiejś trzeciej w nocy czuwaliśmy nad Piorunem, ale sen nas prze-wziął i usnęliśmy.Kiedy się obudziłam, byliśmy przykryci bardzo ciepłym kocem, w nocy najwyraźniej któryś z rodziców Nathaniela tu był, i nas nim przykrył. Poszłam zobaczyć co z Piorunem i doznałam szoku. Piorun wstał ! zaczęłam tak głośno krzyczeć że obudziłam Nathaniela. Kiedy zobaczył Pioruna, ogarnęła go Euforia.
Pędem pobiegł po swoich rodziców, bo był ciekawy ich reakcji. Z chwilą kiedy weszli do stajni bardzo się zdziwili. - Dzwoń do Weterynarza ! - krzyknął Nathaniel do ojca. - Weterynarz pewnie jeszcze śpi, wy też powinniście, chodźcie do domu. - Wtrąciła się matka Nathaniela. Jego mama miała rację, bo na dworze jeszcze panował półmrok. Ani Nathaniel, ani ja nie mieliśmy ochoty spać, więc poszliśmy do domu tylko po kanapki. - Wiesz, dziękuje Ci za to, że ze mną zostałaś. - Mogę się z tobą założyć, że ty na moim miejscu zrobiłbyś to samo - odpowiedziałam uśmiechem. Około godziny ósmej Tata Nathaniela zadzwonił po weterynarza. Gdy ten przyjechał, zdziwił się, bo bardzo rzadko takie przypadki się zdarzają. Powiedział nam, że wszystko jest w porządku, ale żeby miał odpoczynek przez najbliższe dwa miesiące.
Kiedy weterynarz odjechał, z Nathanielem postanowiliśmy wybrać się na przejażdżkę konną.
Na początku poszliśmy do siodlarni po wszystkie potrzebne sprzęty do jazdy.
Później poszliśmy wybrać konie. Nathaniel wybrał kasztanowatego wałacha o pięknych oczach zwany Szafirem. Gdy do niego podszedł zarżał cicho z radości i wystawił pysk do pogłaskania.
Jak się masz dzisiaj, co ? - spytał spokojnym głosem. Koń cofnął się łagodnie od bramki, żeby Nathaniel mógł wejść z ekwipunkiem. Ja wybrałam sobie sobie wysoką, ciemno gniadą klacz zwaną Elita.
Witaj piękna - odezwałam się do klaczy po dojściu do jej boksu. Kiedy weszłam do boksu, pierwsze co zrobiłam to rzuciłam na nią siodło i dopięłam popręg. Zaraz po tym założyłam uzdę. Następnie, wyjęłam z kieszeni kopystkę i usunęłam resztki brudu spod kopyt klaczki. Usłyszałam, że Nathaniel wyprowadza swojego konia, więc dopiełam popręg i byliśmy już gotowi.Wyszliśmy z końmi przed stajnię, i tam na nie wsiadliśmy. Postanowiliśmy, że pojedziemy do lasu.
Tego ranka w lesie panował spokój, jak gdyby samo życie zostało w próżni. Nie odzywał się żaden ptak, ani żadne inne zwierze. Powolnym kłusem jechaliśmy sobie dobrze znaną ścieżką. Nathaniel jechał pierwszy. Nagle zza drzew wyskoczył duży lis, który przestraszył nasze konie. Popędziły cwałem w stronę ulicy i nie dało się ich zatrzymać. Na domiar złego zauważyłam ciężarówkę która była niedaleko ulicy na którą popędziły nasze konie. Nim zauważyłam byliśmy już na ulicy i ogromna ciężarówka kierowała się prosto na nas.
_____________________________________________________________
Koniec II rozdziału, akcja się trochę rozkręciła. Następny rozdział będzie wtedy kiedy pod tym postem będą 3+ komentarze. Ten rozdział chciałabym zadedykować Sandrze Szyszce.
Gdy usłyszał moje słowa, przytulił mnie jeszcze mocniej.Bardzo dużo w życiu przeszedł.
Niedawno zmarł jego brat, z którym był bardzo związany. Postanowiłam z nim zostać i spróbować chociaż trochę wesprzeć go w tej ciężkiej dla niego sytuacji.Wysłałam mamie smsa, że zostaję u Nathaniela na noc.
Do jakiejś trzeciej w nocy czuwaliśmy nad Piorunem, ale sen nas prze-wziął i usnęliśmy.Kiedy się obudziłam, byliśmy przykryci bardzo ciepłym kocem, w nocy najwyraźniej któryś z rodziców Nathaniela tu był, i nas nim przykrył. Poszłam zobaczyć co z Piorunem i doznałam szoku. Piorun wstał ! zaczęłam tak głośno krzyczeć że obudziłam Nathaniela. Kiedy zobaczył Pioruna, ogarnęła go Euforia.
Pędem pobiegł po swoich rodziców, bo był ciekawy ich reakcji. Z chwilą kiedy weszli do stajni bardzo się zdziwili. - Dzwoń do Weterynarza ! - krzyknął Nathaniel do ojca. - Weterynarz pewnie jeszcze śpi, wy też powinniście, chodźcie do domu. - Wtrąciła się matka Nathaniela. Jego mama miała rację, bo na dworze jeszcze panował półmrok. Ani Nathaniel, ani ja nie mieliśmy ochoty spać, więc poszliśmy do domu tylko po kanapki. - Wiesz, dziękuje Ci za to, że ze mną zostałaś. - Mogę się z tobą założyć, że ty na moim miejscu zrobiłbyś to samo - odpowiedziałam uśmiechem. Około godziny ósmej Tata Nathaniela zadzwonił po weterynarza. Gdy ten przyjechał, zdziwił się, bo bardzo rzadko takie przypadki się zdarzają. Powiedział nam, że wszystko jest w porządku, ale żeby miał odpoczynek przez najbliższe dwa miesiące.
Kiedy weterynarz odjechał, z Nathanielem postanowiliśmy wybrać się na przejażdżkę konną.
Na początku poszliśmy do siodlarni po wszystkie potrzebne sprzęty do jazdy.
Później poszliśmy wybrać konie. Nathaniel wybrał kasztanowatego wałacha o pięknych oczach zwany Szafirem. Gdy do niego podszedł zarżał cicho z radości i wystawił pysk do pogłaskania.
Jak się masz dzisiaj, co ? - spytał spokojnym głosem. Koń cofnął się łagodnie od bramki, żeby Nathaniel mógł wejść z ekwipunkiem. Ja wybrałam sobie sobie wysoką, ciemno gniadą klacz zwaną Elita.
Witaj piękna - odezwałam się do klaczy po dojściu do jej boksu. Kiedy weszłam do boksu, pierwsze co zrobiłam to rzuciłam na nią siodło i dopięłam popręg. Zaraz po tym założyłam uzdę. Następnie, wyjęłam z kieszeni kopystkę i usunęłam resztki brudu spod kopyt klaczki. Usłyszałam, że Nathaniel wyprowadza swojego konia, więc dopiełam popręg i byliśmy już gotowi.Wyszliśmy z końmi przed stajnię, i tam na nie wsiadliśmy. Postanowiliśmy, że pojedziemy do lasu.
Tego ranka w lesie panował spokój, jak gdyby samo życie zostało w próżni. Nie odzywał się żaden ptak, ani żadne inne zwierze. Powolnym kłusem jechaliśmy sobie dobrze znaną ścieżką. Nathaniel jechał pierwszy. Nagle zza drzew wyskoczył duży lis, który przestraszył nasze konie. Popędziły cwałem w stronę ulicy i nie dało się ich zatrzymać. Na domiar złego zauważyłam ciężarówkę która była niedaleko ulicy na którą popędziły nasze konie. Nim zauważyłam byliśmy już na ulicy i ogromna ciężarówka kierowała się prosto na nas.
_____________________________________________________________
Koniec II rozdziału, akcja się trochę rozkręciła. Następny rozdział będzie wtedy kiedy pod tym postem będą 3+ komentarze. Ten rozdział chciałabym zadedykować Sandrze Szyszce.
niedziela, 1 marca 2015
I rozdział
Sobota, godz 9.00
Dziś zapowiadał się piękny dzień.
Promienie słońca przebijały się przez okno.
Kiedy się obudziłam, spojrzałam na zegarek który wskazywał 10:30.
-No to sobie pospałam - powiedziałam to, jednocześnie wstając z łóżka.
Poszłam do łazienki, po drodze zabierając czarne legginsy i bluzkę na krótki rękaw.
Włosy związałam w kitkę i ubrałam ciuchy które przygotowałam.
- Kathie, chodź na śniadanie - usłyszałam głos mamy dobiegający z dołu.
Kiedy weszłam do kuchni ujrzałam swoje ulubione naleśniki z nutellą.
Zjadłam je tak szybko, że obejrzałam się a ich już nie było.
- Mam nadzieję, że ci smakowało - zaśmiała się mama.
- Oj tak, a gdzie jest tata ? - zapytałam.
- Tata jest w stajni, jak chcesz to do niego idź- odpowiedziała mama.
Kiedy weszłam do stajni, zobaczyłam tatę który sprzątał.
- Cześć, tato - powiedziałam
- Cześć córeczko, może pomożesz mi sprzątać w stajni ? - zapytał.
W tym samym momencie zadzwonił Nathaniel :
- Cześć, jesteś zajęta ? - spytał
- Ymm, nie nie jestem, a co ?
- Muszę ci coś powiedzieć, a nie chcę rozmawiać o tym przez telefon.
- No ok, będę za pół godziny. - powiedziałam
- Dobrze, pa - kiedy to powiedział, rozłączył się.
Widać było zniesmaczenie na twarzy ojca, on nie za bardzo przepada za Nathanielem.
- Wiesz tato, muszę już iść, pa - nie wiedziałam jak to powiedzieć, bo widać było, że był zły.
Kiedy przyszłam na miejsce, zauważyłam Nathaniela z nie zbyt wesołą miną.
Podeszłam bliżej i spytałam :
- Coś się stało ?
- Tak, Piorun złamał sobie nogę, słyszałem jak rodzice gadali z weterynarzem ten powiedział że trzeba go uśpić.
Kiedy to usłyszałam posmutniałam, bo wiem ile ten koń znaczy dla Nathaniela.
- Może da się go wyleczyć .... - próbowałam go pocieszyć, chociaż widać było, że mi się to nie udało.
- Niestety nie - oznajmił
Kiedy to usłyszałam, przytuliłam go, wiem jak to jest wiedzieć, że musisz się pożegnać ze swoim przyjacielem.
- Dziękuje ci - wyszeptał.
- Nie ma za co, ty mnie zawsze wspierasz w trudnych chwilach, to i ja też muszę.
__________________________________________________________________
No i koniec I rozdziału, dopiero od 2 rozdziału akcja się rozkręci , im więcej będzie czytelników tym dłuższe będą rozdziały.
Jeśli to czytasz = skomentuj to bardzo motywuje :)
Dziś zapowiadał się piękny dzień.
Promienie słońca przebijały się przez okno.
Kiedy się obudziłam, spojrzałam na zegarek który wskazywał 10:30.
-No to sobie pospałam - powiedziałam to, jednocześnie wstając z łóżka.
Poszłam do łazienki, po drodze zabierając czarne legginsy i bluzkę na krótki rękaw.
Włosy związałam w kitkę i ubrałam ciuchy które przygotowałam.
- Kathie, chodź na śniadanie - usłyszałam głos mamy dobiegający z dołu.
Kiedy weszłam do kuchni ujrzałam swoje ulubione naleśniki z nutellą.
Zjadłam je tak szybko, że obejrzałam się a ich już nie było.
- Mam nadzieję, że ci smakowało - zaśmiała się mama.
- Oj tak, a gdzie jest tata ? - zapytałam.
- Tata jest w stajni, jak chcesz to do niego idź- odpowiedziała mama.
Kiedy weszłam do stajni, zobaczyłam tatę który sprzątał.
- Cześć, tato - powiedziałam
- Cześć córeczko, może pomożesz mi sprzątać w stajni ? - zapytał.
W tym samym momencie zadzwonił Nathaniel :
- Cześć, jesteś zajęta ? - spytał
- Ymm, nie nie jestem, a co ?
- Muszę ci coś powiedzieć, a nie chcę rozmawiać o tym przez telefon.
- No ok, będę za pół godziny. - powiedziałam
- Dobrze, pa - kiedy to powiedział, rozłączył się.
Widać było zniesmaczenie na twarzy ojca, on nie za bardzo przepada za Nathanielem.
- Wiesz tato, muszę już iść, pa - nie wiedziałam jak to powiedzieć, bo widać było, że był zły.
Kiedy przyszłam na miejsce, zauważyłam Nathaniela z nie zbyt wesołą miną.
Podeszłam bliżej i spytałam :
- Coś się stało ?
- Tak, Piorun złamał sobie nogę, słyszałem jak rodzice gadali z weterynarzem ten powiedział że trzeba go uśpić.
Kiedy to usłyszałam posmutniałam, bo wiem ile ten koń znaczy dla Nathaniela.
- Może da się go wyleczyć .... - próbowałam go pocieszyć, chociaż widać było, że mi się to nie udało.
- Niestety nie - oznajmił
Kiedy to usłyszałam, przytuliłam go, wiem jak to jest wiedzieć, że musisz się pożegnać ze swoim przyjacielem.
- Dziękuje ci - wyszeptał.
- Nie ma za co, ty mnie zawsze wspierasz w trudnych chwilach, to i ja też muszę.
__________________________________________________________________
No i koniec I rozdziału, dopiero od 2 rozdziału akcja się rozkręci , im więcej będzie czytelników tym dłuższe będą rozdziały.
Jeśli to czytasz = skomentuj to bardzo motywuje :)
Prolog
Jestem Kathie, mam 17 lat.
Mieszkam na farmie w Kansas.
Mam duże zielone oczy, długie brązowe włosy, i smukłą sylwetkę.
Całe moje życie było jak bajka, miałam kochającego chłopaka z którym dzieliłam pasję, troskliwych rodziców, i wspaniałą przyjaciółkę.
Nikt nie podejrzewał, że to stanie się właśnie mnie.
A jednak, niemożliwe staje się możliwe.
_________________________________
I to na razie wprowadzenie do całego opowiadania.
Mam nadzieję że opowiadanie okażę się ciekawe.
Zapraszam do oceniania i komentowania :)
Mieszkam na farmie w Kansas.
Mam duże zielone oczy, długie brązowe włosy, i smukłą sylwetkę.
Całe moje życie było jak bajka, miałam kochającego chłopaka z którym dzieliłam pasję, troskliwych rodziców, i wspaniałą przyjaciółkę.
Nikt nie podejrzewał, że to stanie się właśnie mnie.
A jednak, niemożliwe staje się możliwe.
_________________________________
I to na razie wprowadzenie do całego opowiadania.
Mam nadzieję że opowiadanie okażę się ciekawe.
Zapraszam do oceniania i komentowania :)
Na dobry początek
Cześć, jestem Klaudia i dopiero zaczynam swoją przygodę z pisaniem opowiadań.
To opowiadanie będzie o dziewczynie która wiodła szczęśliwe życie, miała kochającego chłopaka.
Jednak po tragedii jaką ją spotka jej życie obróci się o 180 ͦ
Serdecznie zapraszam wszystkich do odwiedzania i komentowania mojego bloga :)
To opowiadanie będzie o dziewczynie która wiodła szczęśliwe życie, miała kochającego chłopaka.
Jednak po tragedii jaką ją spotka jej życie obróci się o 180 ͦ
Serdecznie zapraszam wszystkich do odwiedzania i komentowania mojego bloga :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)